Mireille Korman urodziła się 28 marca 1932 r. w Thionville.Jej siostry, Jacqueline i Henriette urodziły się 10 maja 1937 r. i 15 lutego 1939r. w Hayange. Mają wszystkie obywatelstwo francuskie. Z Lorraine rodzina Korman przeprowadza się do Montargis (Loiret) w roku 1940. Rodzice zostali aresztowani 14 lipca 1942 r., podobnie jak Genia -Golda Nowodworski , matka redaktorki (tej biografii). Po krótkim pobyciu w więzieniu w Montargis, przeniesiono ich do obozu Pithiviers, zostali wszyscy deportowani w konwoju nr 6, bezpowrotnie, do Auschwitz-Birkenau w dniu 17 lipca 1942 r. Dziewczyny Korman chodziły do prywatnych szkół katolickich – takich jakich St. Joseph i St. Charles. Po aresztowaniu rodziców są one pod opieką pani Rebrouch, która jest katoliczką ( w związku z Żydem). Dnia 9 października 1942 roku zostaną aresztowane i zamknięte w więzieniu Montargis. 10 października nadejdzie transfer do obozu Beaune-la-Rolande i zostaną tam aż do 10 grudnia 1942. Tego dnia wychodzą z obozu na rozkaz prefekta z Loiret z 12 innymi dziećmi, w tym: Raymonde, Suzanne i Flore Nowodworski do UGIF w Paryżu.
Wszyscy przechodzą przez Centra Lamarcka i Guy Patina. Od 1 czerwca 1943 roku Mireille i Jacqueline są w Centrum Świętego Mandé, rue Granville 5. Po pobycie w ośrodku UGIF w Neuilly (żłobek ), Henriette dołączyła do swoich sióstr 23 sierpnia 1943 roku. 22 lipca 1944 r. na rozkaz Aloisa Brunnera, komendanta obozu Drancy, wszystkie centra UGIF zostały „opróżnione”, a dzieci wysłane do obozu w Drancy (350 dzieci). 31 lipca 1944 r. „3 petites Korman”(trzy siostrzyczki Korman) zostały deportowane do Birkenau-Auschwitz i zagazowane zaraz po przybyciu, tak samo jak ich byli koledzy – z konwoju 77. Miały 12, 7 i 5 lat.
Tłumaczył – Philippe-Michael Leseux (Liceum Francuskie w Warszawie )
Szama (Serge) Iglicki urodził się oficjalnie 16 października 1923 r., jako trzecie dziecko i drugi syn Davida Iglickiego i Perli Milgrom. Urodził się w Irenie (Polska). Obecnie Irena jest dzielnicą miasta Dęblin, znajdującego się około 80 km od Warszawy.
Mówimy, że urodził się „oficjalnie”, gdyż wieść niesie, że poszedł z matką do urzędu miasta (lub synagogi) w Irenie, by tam się zgłosić.
Między rzeczywistą a oficjalną datą urodzenia są dwa lata różnicy. Urodził się więc 16 października 1921 roku. Celem tego dwuletniego odmłodzenia było umożliwienie mu chodzenia do szkoły w klasie, w której mógłby nadążać za programem nauczania po przyjeździe do Paryża. Poszedł więc do szkoły, nie na długo, i zakończył edukację bez dyplomu, z płynnym językiem francuskim, ale pisownią, która pozostała fonetyczna do końca życia (coś jak język kreolski !).
Według tego, co wydaje się nam, iż wiemy o jego życiu (nigdy nie był zbyt gadatliwy), jego rodzina uciekła przed prześladowaniami Żydów w Polsce (tak zwanymi pogromami) gdy miał mniej więcej 10 lat.
Jego matka Perla, urodzona w 1894 r. w Rykach w Polsce, starsza siostra Chaja, urodzona 19 grudnia 1915 w Irenie (Polska), starszy brat Maurice (Moszek), urodzony 10 lipca 1918 r. w Irenie (Polska), młodsza siostra Suzanne (Sura), urodzona 05 czerwca 1925 r. w Irenie (Polska) i młodszy brat Sam (Chaim, Szmul), urodzony 02 listopada 1927 r. w Irenie (Polska) wyjechali do ojca, Dawida, który ponad rok wcześniej wyjechał z wioski do „Ameryk” (konkretnie do Argentyny). Dawid (Dvis), urodzony 20 stycznia 1897 r. w Żelechowie (Polska) zakończył swą podróż w Paryżu, z braku pieniędzy lub „z miłości do tego miasta”.
W 1931 roku czekała ich długa droga pociągiem: 30 dni, by pokonać 1800 km. Dlaczego jazda pociągiem trwała tak długo ? Po wyjeździe z Warszawy, gdzie mieszkali, pojechali do Berlina. Przyjęci przez stowarzyszenia żydowskie, w rabinacie oczekiwali na ustalenia finansowe. Z Berlina udali się do Kolonii, po tygodniu czekania, do Frankfurtu, a następnie do Bazylei w Szwajcarii, gdzie przyjęcie było miłe, a nawet książęce!
„Dlaczego chce pani jechać do Paryża?” zapytano matkę Szamy (Serge’a), „Czy wie pani, gdzie jest pani mąż?” „Tu jest adres, a wszystko jest w porządku,” odpowiedziała.
Kiedy w końcu przyjechali do Paryża, zamieszkali w 7 osób w małym mieszkaniu o powierzchni 12 m2 w Belleville.
W tamtym czasie rodzice i dzieci pracowali w szwalni. Wszyscy produkowali Schmatès (bardzo przybliżona pisownia) /szmaty/ dziś powiedzielibyśmy „ciuchy”.
Wojna
Rodzina liczyła w 1939 r. 9 dzieci. Byli to Chaya, Maurice (Moszek), Serge (Szama), Suzanne (Sura), Sam (Chaim), Albert, Jeannette, Léon i Lazare.
Ojciec (Dawid) był bon vivantem z dzielnicy Belleville. Przyjaźnił się z każdym.
To go prawdopodobnie uratowało, gdyż był ostrzegany przed nalotami policji i uniknął najgorszego.
Z całego rodzeństwa tylko Maurice został jeńcem wojennym – „Skąd pochodzisz ?” zapytał Niemiec, który go aresztował. „Z Polski (Pologne)”. „A, z Bolonii (we Włoszech), OK, to idziesz tutaj …”. Zamiast zostać deportowany, przeżył lepiej lub gorzej pewien czas jako jeniec wojenny i wrócił w dobrym zdrowiu po łatwej ucieczce.
Serge (Szama) miał mniej szczęścia. Został zadenuncjowany. Był wtedy w Lyonie i podawał się za Serge’a Dimoine.
Zadenuncjowany, uwięziony, wysłany wraz z innymi i do Drancy i deportowany …
„Pan Serge Iglicki deportowany do Auschwitz w transporcie nr 77 z Drancy dnia 31/07/1944.”
Przeżył tę straszną próbę wraz ze swoim obozowym bratem, Michelem Racimorem („ Pan Michel Racimor deportowany do Auschwitz w transporcie nr 77 z Drancy dnia 31/07/1944”).
W obozie mieli podobno do wykonania niezwykle niebezpieczne zadanie rozbrajania niewybuchów (były to lata 1944 -1945, Amerykanie i Rosjanie zrzucali bomby w okolicy).
O ich życiu (a raczej przetrwaniu) w Auschwitz nie wiemy nic albo prawie nic. Nie wiemy, który z dwóch „braci” uratował drugiego, czy Michel uratował Serge’a, czy Serge uratował Michela, ale wydaje się, że więzy, które połączyły ich na całe życie, są dowodem na tego typu zdarzenie w otoczeniu, gdzie śmierć była nieustannie obecna.
Serge i Michel przeżyli „marsz śmierci” zorganizowany przez nazistów między Auschwitz a Dachau… Marsz zorganizowany w celu ewakuacji więźniów, którego efektem (jeśli nie celem) było również „dobicie” nielicznych już półżywych ludzi. Odległość między tymi dwoma obozami wynosi przynajmniej 800 km !
„Podczas tych marszów śmierci strażnicy SS brutalnie maltretowali więźniów. Wykonując wyraźne rozkazy zabijania tych, którzy nie mogą już chodzić, strażnicy SS zastrzelili po drodze setki więźniów. Tysiące zmarły również z zimna, głodu i wycieńczenia. Marsze śmierci były szczególnie liczne na przełomie 1944 i 1945 roku, kiedy naziści próbowali przemieścić więźniów do wnętrza Niemiec. Największe marsze śmierci rozpoczęły się w Auschwitz i Stutthofie, na krótko przed wyzwoleniem tych obozów przez wojska radzieckie”.
Serge, wyzwolony przez Amerykanów 16 lipca 1945 roku, powrócił do Paryża, do hotelu Lutétia.
Chory, niemal kaleki. Ważył 30 – 35 kg i cierpiał na paraliż nogi (lub miednicy). Długo mówiono, że już po nim, aż fizjoterapeuta z Lesparre w departamencie Médoc, dr. Chapellan (nazywamy go lekarzem, mimo że był fizjoterapeutą – kręgarzem) uratował mu życie (po raz kolejny), dzięki amerykańskiej technologii, a może dzięki zabiegom, które pozostają poza naszym rozumieniem.
Przebieg kariery
Serge, nie posiadający dyplomu, ale człowiek kreatywny, pomysłowy, odważny i o przedsiębiorczej duszy, przenosił Tilly (nazywaną przez całe życie Lili) i swych trzech synów do różnych miast i wsi we Francji, gdzie zakładał kolejne „fabryki”, zawsze po to, aby produkować Schmatès /szmaty/ (czyli odzież):
– Impasse Truillot, w 11 dzielnicy Paryża, w pobliżu Boulevard Voltaire, przy stacji metra St Ambroise, mały warsztat, który zatrudniał 4 do 5 osób około 1950-1954 roku. Rodzina mieszkała wówczas w Charenton-le-Pont, przy 10 rue Félix Langlais (metro Liberté).
– Następnie, ponieważ warsztat przy Impasse Truillot okazał się zbyt mały dla projektów Serge’a, w Fontenay-Trésigny, w departamencie Seine et Marne, około 1955 roku, gdzie zajmował teren dawnej fabryki kaloszy przy rue Bertaux. Fabryka zatrudniała do 60 osób i budziła zainteresowanie. Została sprzedana, aby umożliwić silną ekspansję. Serge’owi obiecano, że pozostanie dyrektorem, ale szybko został usunięty ze stanowiska.
– Następnie latem 1959 roku wycofał się do Sissonne, w departamencie Aisne, aby dołączyć do swojej siostry Suzanne, która założyła tam interes z mężem, Henrim (zwanym Riton). Suzanne i Riton wkrótce opuścili Sissonne, pozostawiając Serge’a samego z firmą, która zatrudniała do dwudziestu osób.
Biznes miał się dobrze, ale rodzina żyła z niewiadomych powodów w nędzy.
– Wreszcie fabryka w Bazas, w latach 1960-1961, gdzie zaprosił go Gérard Bonnac, sekretarz urzędu miasta, który chciał stworzyć miejsca pracy w swojej gminie (od 1950 roku Lili i Serge często wyjeżdżali na wakacje do Gironde i mieli tam znajomych).
To w Bazas spędził dużą część swojego życia.
Serge był tam ważną personą: szefem firmy Jahis, aż do jej upadku, potem szefem „Bazadaise du Vêtement”, jednego z dużych pracodawców w mieście (liczącym 5000 mieszkańców). Société Bazadaise du Vêtement (SBV) zatrudniała do 120 pracowników.
Tam „odniósł sukces”: zyskał uznanie społeczne, finansowo zapewnił rodzinie spokojne życie, z wzlotami i upadkami, czasami nawet bardzo niskimi.
Likwidacja JAHIS spowodowała, że wszystkie aktywa Serge’a i Lili stały się przedmiotem licytacji.
Podczas tej licytacji, jak pamięta Alain, wszystkie rzeczy, jedna po drugiej, były kupowane przez „brata obozowego” Michela.
Ten, którego nazywano „Wujaszkiem Michelem” wykupił wszystko i umieścił ponownie w domu Serge’a.
Serge finansował studia swoich dzieci, a przede wszystkim starał się wydobyć swoją żonę Lili z jej odwiecznego „strachu przed jutrem”.
La Bazadaise du vêtement zamknęła swoje podwoje w 1975 roku, po ostatnim bankructwie Serge’a.
We wszystkich swoich firmach Serge zajmował się tylko tworzeniem, aspektem handlowym i produkcją, pozostawiając zawsze innym funkcje zarządcze i administracyjne (gdy przebywali w Bazas, zajmowała się tym Lili).
Następne (skromne) prace to Paryż, a następnie Rumunia (Cluj). To spowodowało, że zabrał Lili (dzieci były samodzielne), do Pessac (departament 33), następnie do Noisy le Grand i wreszcie do Neuilly-sur-Marne, gdzie mieszkali w skromnym mieszkaniu od 1977 roku.
W lutym 1989 roku Serge doznał udaru.
Po przewiezieniu do szpitala w Bry sur Marne, lekarze zdiagnozowali dość zaawansowanego raka z przerzutami.
Zmarł 6 lipca 1989 roku w Juvisy, w regionie paryskim, w wieku 68 lat.
Dziedzictwo
To właśnie ten « strach » który pozostał dziedzictwem przekazanym jego dzieciom:
Nie robiąc tego umyślnie, Serge i Lili dali nam „plecaki” pełne obaw i to tego chyba najtrudniej się pozbyć:
Strach przed jutrem (na pewno związany z głodem) nie pozostał wyryty na zawsze. Jednak u Lili był on zawsze obecny, do tego stopnia, że ukrywała koperty z banknotami w Sissonne, a później w Neuilly sur Marne. Ten strach nie opuścił jej aż do śmierci Serge’a, kiedy udowodniono jej, ile będzie miała do dyspozycji co miesiąc bez najmniejszej niepewności.
Strach przed byciem Żydem i pokazywaniem tego pozostał w nas przez długi czas i być może nadal pozostaje. Alain chodził na religię do kościoła i nie odkrył, co to znaczy być Żydem, dopóki jego koledzy nie przygotowywali się do Pierwszej Komunii, czego nie mógł uczynić (interweniowała babcia Boubée).
A nawet strach przed powrotem nazizmu i wojną. Tak bardzo, że w Sissonne Lili chciała zapisać Alaina i Michela do orkiestry dętej („trębacze nie idą w pierwszej linii”).
Pozostała nam tez po nich swego rodzaju „sztuka” samoobrony. Jesteśmy schowani za trudną do skruszenia powłoką i innym trudno jest dowiedzieć się, kim jesteśmy naprawdę.
Serge, z pozoru może chłodny, często autorytarny (macho?), a czasem surowy, miał szlachetny charakter i złote serce.
Za tym wszystkim krył się (głęboko schowany) bardzo sprawiedliwy człowiek, pełen dobroci i miłości.
Dzieci, wnuki, prawnuki (etc…), jeśli odnajdujecie się w tych kilku słowach, wiedzcie, skąd pochodzicie !
Należy dodać, że Serge i Lili również przekazali nam (pomimo tego, czego doświadczyli oboje) wielką wiarę w człowieka. Ich sposób życia, wychowywania nas w tym trudnym kontekście uczynił z nas humanistów. Nie zachowali „nienawiści do Niemców”, jak to uczynił Michel („brat obozowy”), a zwłaszcza Marie, jego żona, która również była deportowana.
Alain, Michel i Jean Luc (Nano) kochają ludzi i życie towarzyskie, co prawdopodobnie zawdzięczają Serge’owi i Lili.
Przekazali nam także rodzinnego ducha i gościnność. Dla Serge’a rodzina była święta. I to on na próżno próbował pogodzić ze sobą tych swoich braci, którzy się na siebie gniewali.
Człowiek
Paradoksalnie (a może nie tak bardzo) przede wszystkim Serge, ale na pewno również Lili, przekazali nam w dziedzictwie niesamowite umiłowanie życia (pisze te słowa Jean Luc).
Trochę jak w ostatnim ujęciu w filmie „Stąd do wieczności” …
Alain dodaje: „I nie tylko umiłowanie życia, ale także stałe pragnienie, by z niego korzystać „. Zwłaszcza Serge, który ostentacyjnie okazywał tę radość, wydając i nie licząc pieniędzy, kiedy miał środki lub myślał, że wkrótce je zdobędzie: samochody, restauracje i wszyscy – jego synowie i ich rodziny – w hotelu podczas ferii w Cauterets, podczas gdy La Bazadaise była na skraju przepaści.
Zabierał nas na nocleg do hotelu LUTETIA (obecnie luksusowy paryski hotel) … zemsta na życiu? Być może !
Przy każdym kieliszku, a było ich parę, wznosimy toast szczerym „Lechaim” („Chwała życiu”).
Serge (i Lili) byli pełni miłości. Jest to słowo, którego być może nigdy nie wypowiedział (lub czynił to bardzo rzadko), ale które emanowało z jego osoby. Może kolejny element dziedzictwa ?
Wnuki (Stéphane, Karine, Patrice, Emmanuelle i Philippe) i synowe (Marie-Claude, Nadia, Christine), które go znały i nadal pamiętają, uwielbiały go.
Ponoć dzieci wybierają rodziców, z którymi spędzą życie (przynajmniej niektórzy tak myślą i mówią).
Jean Luc jest szczęśliwy, że wybrał Serge’a i Lili na rodziców. Jestem tym, kim jestem, bo jestem synem Serge’a i Lili.
Z Jankiela Fensterszaba do dziś pozostał tylko naparstek krawiecki, zaproszenie na ślub, kilka zdjęć, które Ida Grinspan wraz z córką zdołała ocalić, trochę archiwów i wiele wspomnień przechowanych przez Idę o ojcu, którego uwielbiała…
Jankiel, deportowany 31 lipca 1944 r. w transporcie nr 77, ostatnim dużym transporcie z Drancy do Auschwitz, nigdy nie powrócił.
Jankiel urodził się w Imperium Rosyjskim w Koprzywnicy [1] w 1898 r. Potwierdza to polski paszport [2] wręczony w styczniu 1925 r. policjantowi, który przyjmuje jego wniosek o wydanie dowodu osobistego dla cudzoziemców. Ale w Polsce, w Koprzywnicy, nie ma już śladu po jego narodzinach [3], ani po jego rodzinie[4]. Na liście mieszkańców z 1866 r. widnieje Fenstersczob Major, zamieszkały przy ulicy Kościelnej 119-120 [5]. Może to dziadek Jankiela? Ida zachowała fotografię zmarłego pradziadka, którego imienia zapomniała. Pozuje u fotografa [6], na niewyraźnym tle (może to ogród?). Siedzi z założnymi rękami, w czarnym ubraniu, prawie się nie uśmiecha. Jego długa biała broda łagodzi wyraz twarzy. Jest starym mężczyzną, ale ile ma lat? Trudno powiedzieć, bo na zdjęciu nie ma daty. Trudne życie w Polsce mogło sprawić, że przedwcześnie się postarzał.
Ojciec Jankiela był piekarzem, zginął w czasie I wojny światowej, może stał się ofiarą walk. Koprzywnica leżała na linii frontu między Cesarstwem Rosyjskim a Austro-Węgierskim. Spora część populacji musiała opuścić swoje domy w ucieczce przed walkami, wiele budynków zostało zniszczonych [7]. W 1920 r. Koprzywnica liczyła zaledwie 2349 mieszkańców, w tym nieco ponad 800 Żydów, jednak siedem lat później według spisu mieszkało tam już 1600 Żydów. Mieszkańcy wrócili wraz po zakończeniu wojny i utworzeniu nowego państwa polskiego. W miasteczku jest duża synagoga, szkoła żydowska, jesziwa (zajęcia prowadzone są w języku hebrajskim i jidysz). Jankiel mógł uczyć się w tej szkole, ponieważ jego matka była bardzo religijna.
Synagoga znajdowała się pomiędzy ulicami Listopada i Kopra, około 50 metrów od rynku [8]. Teraz to własność prywatna, nie ma już żadnych śladów po synagodze ani po otwartym pod koniec XIX wieku cmentarzu żydowskim, zniszczonym przez nazistów. Nie ma tam żadnych nagrobków.[9]
Na liście kupców z Koprzywnicy [10] nie ma Fensterszabów. Jankiel opowiadał Idzie, że jego matka musiała sprzedać piekarnię po śmierci męża. Jankiel musiał zacząć naukę u krawca – o jedną gębę mniej do wykarmienia dla matki, która musiała samotnie wychowywać swoje dzieci. Mówił, że nie miał dobrych wspomnień z tamtych czasów. Opowiadał Idzie, jak trudne było życie ucznia – musiał nie tylko uczyć się zawodu krawca, ale też zajmować się domem, opiekować się dziećmi swojego przełożonego i wykonywać różne zlecone przez niego zadania. Z tego okresu może pochodzić zdjęcie Jankiela. Zostało zrobione u fotografa. Jankiel w garniturze i krawacie pozuje, stojąc z ręką opartą na rzeźbionej drewnianej kolumnie. Patrzy w obiektyw, tak że zdaje się patrzeć nam prosto w oczy. Wygląda bardzo poważnie. Mały aniołek wyrzeźbiony na drewnianej kolumnie, balansujący na kuli, zdaje się grać mu na nosie, jakby chciał nadać trochę lekkości tej poważnej pozie. Ile lat ma Jankiel na zdjęciu? Trudno powiedzieć, ale wygląda, jakby dopiero niedawno przestał być nastolatkiem.
W 1919 roku jako młody dorosły wstąpił do świeżo utworzonego po odzyskaniu niepodległości wojska polskiego. Awansował do stopnia kaprala. Na zdjęciu ma na sobie mundur. Mundur jest podniszczony, poplamiony atramentem, ale Jankiel prezentuje się dumnie. Jest to jedno ze zdjęć, które Ida zabrała ze sobą po wybuchu wojny, aby zachować pamięć o swoim ojcu.
Rok później Jankiel wyjechał z Polski. Dlaczego tak szybko? Może przyczyną była wojny rpolsko-bolszewicka i fala antysemityzmu, która po niej nastąpiła. Podczas wojny polsko-bolszewickiej (1919-21) wśród części społeczeństwa polskiego rozpowszechnił się pogląd, że Żydzi pomagają bolszewikom w podbijaniu Polski. W latach 1918-1919 doszło do serii pogromów. Ludowy antysemityzm został wzmocniony antysemityzmem państwowym. Wielu żołnierzy żydowskich służących w wojsku polskim zostało aresztowanych i internowanych pod zarzutem współpracy z wrogiem. Po zwolnieniu niektórzy zdecydowali się na wyjazd z Polski. Również Jankiel mógł wyjechać z Polski z tego powodu.
W 1920 roku Jankiel przybył do Berlina. Na zdjęciu stoi w zaśnieżonym parku Tiergarten. Jest zima. Jankiel jest ciepło ubrany, ma płaszcz z futrzanym kołnierzem, rękawiczki i czapkę. Pozuje sam. W prawej ręce trzyma jakiś przedmiot, rodzaj bicza, może kij? Park Tiergarten był miejscem spacerów, może także spotkań. Czy to tam poznał Chaję? Czy u wspólnych przyjaciół? Mogli się też spotkać na jednym z wielu wieczorów w Berlinie. Opowiadał Idzie, że często chodził do teatru, na koncerty, do kina. Podobało mu się wszystko, co miała do zaoferowania niemiecka stolica. Odkrywa przestrzeń wolności i kultury, której nie zaznał w Koprzywnicy. Jest tym zafascynowany. Często wychodzi razem z Chają, razem cieszą się berlińskimi nocami. To szczęśliwe i radosne chwile w ich życiu. W ciągu dnia Jankiel pracuje jako krawiec, szyje ubrania na miarę. Chaja pracuje u swojego wuja – kuśnierza. Pobierają się 26 sierpnia 1923 r. Wesele odbywa się w domu przyjaciół, przy Neue Winterfeldstrasse [11], ponieważ ich mieszkanie jest za małe. Błogosławieństwa udzielił im rabin, ponieważ matka Jankiela, Maria Gitla, jest bardzo religijna i praktykująca. To ona zaprasza gości w zawiadomieniu o ślubie, chociaż sama nie odbyła tej, zbyt dla niej kosztownej, podróży, została w Polsce. Ślub odbywa się w niedzielę, jak wskazuje tłumaczenie aktu małżeństwa (ketuba), złożone przez Jankiela jakiś czas później w Paryżu w celu uzyskania dokumentu tożsamości [12].
Kilka miesięcy później, w listopadzie 1923 r., Jankiel wyjechał do Paryża, w Berlinie pozostawiając chwilowo Chaję. Kryzys gospodarczy, który dotknął w tym czasie Niemcy, mógł być powodem tego pospiesznego wyjazdu. 11 stycznia 1923 r. 60 000 żołnierzy francuskich i belgijskich wkroczyło do Zagłębia Ruhry w Niemczech. Wartość marki niemieckiej gwałtownie spada, w Niemczech rozwija się hiperinflacja i wysokie bezrobocie. Republika Weimarska ogranicza więc imigrację i podejmuje środki mające na celu wykluczenie cudzoziemców bez dokumentów. Jankiel nie miał uregulowanej sytuacji prawnej. Wyjechał z Polski bez zarejestrowania się jako obywatel polski, co było obowiązkowe po pokoju ryskim z 1921 r. Urodził się na terytorium Rosji, zachował więc obywatelstwo, które otrzymał po urodzeniu. Zarówno dla administracji niemieckiej, jak i francuskiej był „uchodźcą rosyjskim”, ale bez dokumentów [13]. Ponadto wjechał do Francji na podstawie wizy z Portugalii. Chaja dołączyła do niego kilka tygodni później, 9 grudnia. Skąd ten opóźniony wyjazd? Z dokumentu prefektury paryskiej policji wynika, że Chaja otrzymała podstemplowany polski paszport z konsulatu francuskiego w Berlinie dopiero 30 listopada [14]. Z wyjazdem do Francji czekała więc na dokumenty. Małżeństwo zamieszkało pod nr 110, rue de Montreuil w 11. dzielnicy Paryża. Jankiel pracował kilka kroków stamtąd, u krawca pod numerem 127 [15]. 20 lipca 1924 r. urodziło się ich pierwsze dziecko, Adolphe. Kiedy wyjeżdżali z Berlina, Chaja od kilku tygodni była już ciąży. Jankiel nie od razu uznał dziecko, zrobił to dopiero w grudniu. Czemu? Może dlatego, że nie przebywał we Francji legalnie. W styczniu następnego roku udał się do prefektury policji, gdzie złożył pierwszy wniosek o wydanie dowodu osobistego dla cudzoziemców [16]. Jankiel swoją prośbę uzasadnia w odręcznym liście. Jego francuski wciąż jest niezdarny, do Francji przyjechał nieco ponad rok wcześniej. Czy to on napisał ten list, czy przyjaciel, który mu towarzyszył, a może policjant, który zarejestrował jego podanie i napisał list w jego imieniu? Podpis wygląda inaczej niż odręczna treść listu, litery są mniejsze, węższe. Jankiel wyjaśnia, że wjechał do Francji z polskim paszportem wydanym w konsulacie Portugalii w Berlinie. Nie kontynuował podróży do Portugalii z powodu braku pieniędzy, oraz dlatego, że jego żona zaszła w ciążę i urodziła. Postanowiwszy pozostać we Francji, ubiega się o zezwolenie na pobyt [17]. Prośba ta została początkowo odrzucona przez prefekturę policji, ponieważ Jankiel wjechał do Francji nielegalnie. 17 marca wydano nakaz jego wydalenia z kraju. Jednak 8 kwietnia prefekt policji anulował wniosek o wydalenie, ponieważ o Jankielu uzyskano „dobre informacje”, pozwolono mu więc pozostać na stałe we Francji [18].
Jankiel i Chaja wzięli ślub cywilny 23 stycznia 1926 roku w merostwie 11. dzielnicy Paryża. Obecnych było dwóch świadków: producent wyrobów safianowych Mayer Rozenbaum i krawiec Max Borenstein.
Jankiel i Chaja ciężko pracują. Mieszkają w trudnych warunkach, w budynku grasują szczury. Chaja opowiadała Idzie, że dozorca towarzyszył jej na schodach, bo przerażała ją sama myśl o spotkaniuv tych zwierząt. Ida urodziła się w listopadzie 1929 r. Mieszkanie stało się zbyt ciasne. Rodzina przeniosła się na rue des Envierges, a następnie pod numer 22, rue Clavel. W 1935 r. sześcioletnia Ida poszła do szkoły. Jankiel zaczął pracować na własny rachunek, potrzebny był jeszcze jeden pokój, żeby klienci mogli przymierzać ubrania. Mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze, było duże: dwie sypialnie, kuchnia, w której rodzina spożywa posiłki, jadalnia i pomieszczenie na pracownię krawiecką – największe, z dwoma oknami wychodzącymi na podwórko kamienicy. Nie było natomiast łazienki. Jankiel i Chaja planowali ją urządzić na początku 1940 r. Ida pamięta, jak raz w tygodniu chodziła z mamą do publicznej łaźni.
Jankiel szyje męskie ubrania na miarę. Pracuje w systemie nakładczym: otrzymuje wykrojone elementy, zszywa je, a następnie dopasowuje i wykańcza. Szyje marynarki, ale nie kamizelki czy spodnie. Pracuje dla klientów indywidualnych, ale także dla domów towarowych w Luwrze czy dla domu mody Chatard. Jankiel szyje marynarkę, a Chaja zajmuje się ostatecznym wykończeniem i dziurkami na guziki. Chaja i Ida dostarczają zamówienia na terenie Paryża, między innymi do domów towarowych w Luwrze. Ida pamięta światła witryn sklepowych, które podziwiała jako dziecko.
Chaja i Jankiel pracują bardzo długo, dostają wynagrodzenie za wykonane zlecenia. Kiedy dzieci są w szkole, Jankiela pracuje na maszynie, ale wieczorem, po kolacji, szyje już ręcznie, bo maszyna jest zbyt głośna dla sąsiadów. Jedyne chwile odpoczynku to sobotni wieczór i niedziela. Jankiel chodzi wówczas na spacery, bo przez resztę czasu pracuje na siedząco. Każdego ranka schodzi na dół, żeby kupić gazetę „La Nouvelle Presse” przy boulevard de Belleville i czyta ją przy kawie. To właśnie z kawiarni rozmawia przez telefon, ponieważ Fensterszabowie, podobnie jak zdecydowana większość ówczesnych paryżan, nie mieli aparatu telefonicznego w domu. Klienci dzwonili do kawiarni naprzeciwko mieszkania Jankiela. Wówczas kelner lub właścicielka kawiarni przychodzili na podwórze i wołali: „Panie Jacques, telefon”, a Jankiel natychmiast schodził. Tak się każe do siebie zwracać. Chaja przybrała imię Hélène, ale znacznie częściej nazywano ją „Madame Jacques”.
Jankiel był wymagającym ojcem. Ida i Adolphe, jej starszy brat, musieli być pierwsi w klasie, ponieważ to szkoła miała umożliwić im awans społeczny. Jankiel uczył się francuskiego z nauczycielem, który uczył też Adolphe’a gry na skrzypcach. Wymaga od dzieci dobrych wyników w szkole, ale nie jest surowy. U Fensterszabów jest wesoło, bo Jankiel ma poczucie humoru. Lubi żartować z Idą, śpiewa też z Chają w domu, ale także w niedziele podczas posiłków z rodziną i przyjaciółmi. Siostra Jankiela, jej mąż i dwie małe córeczki, a także kuzyni mieszkają w Paryżu lub na przedmieściach. W czasie spotkań rodzinnych śpiewają w jidysz tradycyjne piosenki przypominające Polskę z lat dziecinnych. Świadectwem tych radosnych chwil z rodziną są dwa zdjęcia. Pierwsze zrobiono u przyjaciół. Przy stole, może z kolacją sederową, siedzi siedemnaście osób. Jankiel i Chaja nie są religijni, ale tradycyjne święta żydowskie są okazją do spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Siostra Jankiela siedzi przy stole z mężem i jedną z córek. Chaja stoi za stołem, przyjęła pozę specjalnie do zdjęcia. Może to Jankiel stoi za obiektywem? Wszyscy są ładnie ubrani: kobiety w czarne lub białe sukienki i naszyjniki, mężczyźni w garnitury i krawaty. Stół jest zastawiony ciastami i napojami. Po kolacji wszyscy często grają w karty.
Drugie zdjęcie wykonano w Coubron, dzisiaj w departamencie Seine Saint-Denis (wówczas departament Seine). W tym małym miasteczku niedaleko Montfermeil, kuzyni Jankiela mieli mały drewniany dom. Jankiel, Chaja i ich dzieci odwiedzali ich czasem w weekendy. Przyjeżdżali taksówką z Paryża. Cała rodzina pozuje wokół babci (ciotki Jankiela). Jankiel, Chaja, Ida i Adolphe, ale także siostra Jankiela, jej mąż, kuzyn Jankiela z żoną i synem. Jest lato, dzieci mają krótkie spodenki i koszulki z krótkim rękawem, kobiety lekkie sukienki. Tylko kuzyn ma na sobie nieformalny strój, Jankiel i jego szwagier są w koszulach, kamizelkach i krawatach. Z którego roku pochodzi ta fotografia? Może z 1935 albo z 1936? Adolphe wygląda na nastolatka, ma dwanaście lub trzynaście lat, Ida siedem lub osiem.
Z rodziną i w domu Chaja i Jankiel mówią w jidysz, ale Adolphe i Ida odpowiadają po francusku. Jeśli nie spotykają się z rodziną na obiedzie lub kolacji, Jankiel i Chaja chodzą do teatru, kina, a nawet do opery. W kinie przy boulevard de Belleville wyświetlane są filmy w języku jidysz. Jankiel i Chaja zanurzają się w atmosferę opuszczonej przez nich Polski i dzielą się tym ze swoją córką. Ida wspomina, że oglądała film Grine felder Edgara B. Ulmera i Jacoba Bena Amiego, a także operetkę Yana w Théâtre du Châtelet w 1936 r. Jankiel i Chaja są członkami LICA, stowarzyszeniu na rzecz walki z antysemityzmem. Jankiel nie należał do żadnej partii politycznej, ale czytał Nouvelle presse [19], komunistyczną gazetę w języku jidysz. W czasie rządów Frontu Ludowego brał udział w marszach ulicznych. Ida miała wówczas prawie 7 lat. Pamięta, jak maszerowała na ramionach ojca. To były chwile szczęścia i poczucia wspólnoty.
Zdjęcie z 1937 roku przedstawia całą rodzinę na wakacjach w Les Sables d’Olonne: Jankiel, Chaja, Adolphe i Ida oraz siostra Jankiela z mężem i córkami. Jest lato, wszyscy mają jasne ubrania, krótkie rękawy, a Jankiel beret na głowie. Siedzą w łodzi, może wyruszają w rejs po morzu albo właśnie z niego wrócili? Chaja widzi morze po raz pierwszy w życiu. Fotograf uwiecznił tę szczęśliwą chwilę na nie najlepszym zdjęciu. Widać na nim tylko ramię Adolfa. Ida i jej kuzyni na pierwszym planie są poruszeni. Ta niedoskonałość jeszcze bardziej zbliża nas do Jankiela. To pamiątkowa fotografia, jaką można znaleźć w każdej rodzinie, jedna z tych, które wyjmujemy po latach, żeby wspominać szczęśliwe chwile.
Trzy lata później Niemcy zbliżają się do Paryża. Jankiel i Chaja decydują się na umieszczenie Idy na wsi z nianią Alicją, żeby nie musiała znosić bombardowań, braku jedzenia i warunków okupacyjnych. Adolphe zostaje w Paryżu, chodzi do liceum i musi kontynuować naukę. Ida wyjeżdża 14 czerwca, na krótko przed przybyciem Niemców, do departamentu Deux-Sèvres w małej wiosce Jeune-Liè[20]. Jej rodzice rzadko ją odwiedzają. Chaja przyjedża w 1941 roku, w czasie wakacji wielkanocnych, by spędzić kilka dni z Idą. Na Wielkanoc 1942 r. to Ida przyjeżdża do Paryża i spędza kilka dni przy rue Clavel z rodzicami i bratem. Spotyka się z przyjaciółmi z dzieciństwa, których zostawiła dwa lata wcześniej. To wtedy Chaja postanawia, że cała rodzina pójdzie do fotografa. Czterej członkowie rodziny stoją na małym dywanie. Jankiel i Adolphe stoją po bokach. W środku Ida i Chaja, które wydają się mniejsze, delikatniejsze. Adolphe ma prawie 18 lat, jest teraz wyższy od Jankiela, poważna mina nadaje mu dorosły wygląd. Ida jest najmniejsza, ma dwanaście lat, ale mama zaczesała jej włosy do tyłu, jak młodej kobiecie. Włożyli niedzielne ubrania, mężczyźni – garnitury i krawaty, Chaja sukienkę, a Ida spódniczkę. Tylko na twarzy Idy widnieje szeroki uśmiech, pozostali uśmiechają się nieznacznie. Życie Żydów w Paryżu jest coraz trudniejsze, świadczą o tym ich poważne twarze. Ida wyjeżdża na wieś, zabierając ze sobą to rodzinne zdjęcie.
Dzięki listom Ida ma stały kontakt z rodzicami i bratem. Piszą do siebie w jidysz. Z listu od Jankiela dowiaduje się o aresztowaniu matki w czasie obławy Vel d’Hiv [21]. Jankiel i Adolphe ukrywali się w Montfermeil. Chaja myślała, że nic jej nie grozi, bo w czasie pierwszych łapanek w Paryżu aresztowano tylko mężczyzn. Po jej aresztowaniu Jankiel i Adolphe na stałe opuszczają rue Clavel, ukrywają się w Coubron, w dwóch różnych miejscach. To na ten adres Ida musi teraz pisać listy „do pana Dagneaux”. Jankiel, żeby zarobić na życie, wykonuje poprawki krawieckie. W 1943 roku przyjeżdża odwiedzić Idę na wsi. Podróż jest niebezpieczna, codziennie nowe aresztowania, a Jankiel jest przekonany, że Ida pod opieką Alice jest bezpieczna.
Kiedy dowiaduje się o aresztowaniu Idy 30 stycznia 1944 r., przeżywa szok. Kuzyni z Coubron opowiedzieli Idzie, że Jankiel wpadł wówczas w depresję. Życie przestało mieć dla niego znaczenie, skoro nawet Ida, o której bezpieczeństwie był przekonany, została aresztowana. Przestał uważać, wychodził z centymetrem przerzuconym przez ramię, nie miał woli życia. Został zadenuncjowany i aresztowany przez milicję 23 lipca 1944 r. wraz z rodziną Regent. Jedno z dzieci należących do tej rodziny opowiedziało o jego brutalnym aresztowaniu. Milicjanci, którzy przyszli go aresztować, powalili go na ziemię i pobili. Został wysłany do Drancy, gdzie przebywał od 23 do 30 lipca 1944 r. Został deportowany do Auschwitz w transporcie nr 77. Ida dowiedziała się o tym, że przebywa w obozie, ale nie udało jej się z nim spotkać. Orzeczeniem sądu pierwszej instancji departamentu Seine z 1 kwietnia 1952 r. oficjalnie uznano go za zmarłego 5 sierpnia 1944 r. [22].
Nie wiadomo, jak i kiedy zginął Jankiel: czy został zagazowany kilka miesięcy po przybyciu do obozu? Pobity na śmierć? Umarł z wycieńczenia? Po jego życiu, jak i po wielu innych, pozostało tylko kilka wspomnień: rodzinne zdjęcia, zaproszenie na ślub, naparstek krawiecki… Ślady … maleńkie ślady, które blakną, a potem znikają, w miarę jak czas wykonuje swoją pracę. Być może to właśnie jest naszym celem: sprawić, by te ślady przemówiły, aby odtworzyć życie człowieka, sprawić, by zaistniał na nowo, niczym wyzwanie dla planów niemieckich nazistów, którzy chcieli unicestwić miliony ludzi i wymazać wszelkie ślady ich istnienia.
Przygotowana, zredagowana i napisana przez grupę nauczycieli i uczniów z College Charles Péguy de Palaiseau pod opieką Claire Podetti. Biografia stała się inspiracją dla wielu prac, w tym sztuki teatralnej i indywidualnych prac plastycznych.
[1] Koprzywnica leży 15 km na południowy zachód od Sandomierza i 150 km na północny wschód od Krakowa. Po pokoju ryskim (1920) znalazła się w Polsce. [2] Patrz: archiwum nr 19940505/695 (wniosek o wydanie dowodu tożsamości dla cudzoziemca) Fonds russe des archives de Pierrefitte. [3] Nie ma śladu urodzenia Jankiela w archiwach miasta Sandomierza z lat 1890–1910. Archiwa badał p. Kępa, nauczyciel historii z Koprzywnicy. [4] Rodzina Jankiela, która pozostała w Polsce, najprawdopodobniej trafiła do getta, a potem zginęła w Zagładzie. W grudniu 1941 r. Niemcy utworzyli getto w Koprzywnicy. Obszar getta obejmował rynek, ulicę Miodowej i kilka ulic wokół. Według relacji mieszkańców nie było to getto zamknięte, co oznacza, że nie było otoczone murem, a Polacy i Niemcy mogli się po nim swobodnie poruszać. Postawiono tablice informujące, którędy mogą poruszać się Żydzi. Jedna z tych tablic znajdowała się mniej więcej na wysokości obecnego komisariatu policji w Koprzywnicy. W getcie przebywali również Żydzi z okolicznych wsi, w sumie 1600 osób. Informacje te podał nam p.Kępa, nauczyciela historii z Koprzywnica. 31 października 1942 r. 1600 Żydów z getta zostało wywiezionych do obozu śmierci w Treblince. (Archiwum Akcji Reinhardt, dystrykt lubelski i radomski) [5] Dzisiaj ulica 11 Listopada. Lista jest przechowywana w archiwach sandomierskich. [6] W Koprzywnicy był fotograf, ale jego zakład został zamknięty przed II wojną światową. [7] Zdjęcia z tego okresu zamieszczone na polskiej stronie internetowej pokazują skalę zniszczeń: http://koprzywnica.fotopolska.eu/?f=1068746-foto [8] Wszystkie informacje uzyskano z badań przeprowadzonych w Koprzywnicy przez nauczyciela historii p. Kępę i jego klasę w ramach projektu Fundacji Forum Dialogu Między Narodami „Szkoła Dialogu”. [9] Nagrobki i mury zostały wykorzystane w czasie II wojny światowej przez niemiecką placówkę wojskową w Sandomierzu do wzmocnienia błotnistych dróg dla czołgów i innych pojazdów wojskowych. Dziś jest to pusta przestrzeń, częściowo porośnięta krzewami. [10] Archiwum cyfrowe Sandomierza http://swietokrzyskisztetl.pl/asp/en_start.asp?typ=14&menu=207&sub=173#strona [11] Neue Winterfeldstrasse to dzisiaj Winterfeldstarsse, 1 km na południe od Tiergarten w dzielnicy Schöneberg. [12] Zgodnie z tym dokumentem Chaja (w dokumencie Haia) była wdową i rozwódką. Na ślubie było dwóch świadków, Paul Feldblum i Mardoché Spindler. [13] Pismo prefekta policji z dnia 28 marca 1949 r. skierowane do polskiego konsula generalnego we Francji zaświadcza, że Jankiel „wjechał do Francji w listopadzie 1923 r. z polskim paszportem nr 247673 wydanym w Berlinie 17 października 1923 r., bez francuskiej wizy konsularnej. Zaświadczenie z Konsulatu Generalnego RP z dnia 21 sierpnia 1935 r. potwierdza, że zainteresowany, „były obywatel Cesarstwa Rosyjskiego, nie nabył obywatelstwa polskiego z powodu nie złożenia wniosku o jego nadanie w terminie przewidzianym w traktacie między ZSRR a Polską, podpisanym w Rydze 18 marca 1920”. Archiwa policyjne, Pré saint Gervais, teczka 328W11 na nazwisko Jankiel FENSTERSZAB. [14] W liście, o którym mowa powyżej, prefekt policji pisze, że: „[Chaja] wjechała do Francji 9 grudnia, zaopatrzona w polski paszport nr 94253, wydany w Berlinie 30 listopada 1923 r. z wizą wydaną przez naszego konsula w tym mieście ”. Pré saint Gervais, teczka 328W11 na nazwisko Jankiel FENSTERSZAB. [15] W odręcznym liście ze stycznia 1925 r. Jankiel wyjaśnia, że najpierw pracował pod adresem 127, rue de Montreuil u pana Silberporna, a następnie przy 23, rue des Blancs Manteaux u pana Garboura. Fonds russe des archives de Pierrefitte pod nr 19940505 / 695 (wniosek o wydanie dowodu osobistego dla cudzoziemca) [16] W 1917 r. wprowadzono dowód osobisty dla cudzoziemców. Był on wydawany przez Centralny urząd ds. dowodów osobistych przy paryskiej prefekturze policji. Każdy obcokrajowiec chcący pozostać we Francji musiał zarejestrować się w urzędzie miasta lub na komisariacie policji w gminie, w której zamieszkiwał. Informacje zebrane przez władze lokalne były przekazywane do centrali, w której prowadzona była dokumentacja z rejestrem cudzoziemców w porządku alfabetycznym, według narodowości i ulicy zamieszkania. Francuska policja prowadziła papierowe teczki imienne. [17] Patrz archiwum nr 19940505/695 (wniosek o wydanie dowodu tożsamości cudzoziemca) Fonds russe des archives de Pierrefitte. [18] Patrz archiwum nr 19940505/695 (wniosek o wydanie dowodu tożsamości cudzoziemca) Fonds russe des archives de Pierrefitte [19] Naïe Presse, dziennik utworzony w 1934 r., szybko staje się najbardziej poczytną gazetą w języku jidysz w Europie. 4 września 1939 r. po podpisaniu niemiecko-sowieckiego paktu o nieagresji w artykule wstępnym do jednego z ostatnich jawnie opublikowanych numerów Adam Rayski wzywa do zaciekłej walki z nazistami, którym przepowiada porażkę: „My, Żydzi, mamy z Hitlerem swoje porachunki… wybiła godzina, nadszedł czas, zaczyna się bezwzględna wojna.” [20] Wieś Jeune-Lié leży w odległości około trzydziestu kilometrów od Niort. [21] Ida zniszczyła wszystkie listy otrzymane od Jankiela w chwili aresztowania. [22] Deportowanych, po których nie pozostał żaden ślad, administracja francuska uznała za zmarłych 5 dni po ich wyjeździe z Drancy.
Biografia rodziny LASK została napisana przez uczniów 3e1 gimnazjum Lakanal w Sceaux.
Kiedy 31 lipca 1944 r. konwój nr 77 do Auschwitz opuścił dworzec w Bobigny, znajdowała się w nim rodzina francuskich żydów polskiego pochodzenia: Isacher i Chana Lask oraz ich dwóch synów, dzwudziestoletni Joseph i szesnastoletni Robert. Żadne z nich nie powróciło.
Chana Fajgla urodziła się 30 listopada 1903 r. w miasteczku Przedbórz, około stu kilometrów na południowy wschód od Łodzi, jako córka Michała Koplewicza i Rajzli Dawnej, piekarzy. Jak wynika z relacji Eugenii, siostrzenicy Chany, Przedbórz był kolebką rodziny [1].
Isacher urodził się w rodzinie Mendla i Gitli Lask 20 stycznia 1895 r. w Będzinie, w południowo-zachodniej Polsce. W mieście żyła liczna społeczność żydowska. Nie znamy dokładnej daty przybycia Isachera do Francji, wiemy jednak, że tuż po wybuchu I wojny światowej zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej. Kontrakt „na czas trwania wojny” podpisał 23 sierpnia 1914 r. w Paryżu [2]. Dokument ten zawiera skrótową charakterystykę fizyczną Isachera: włosy „ciemnobrązowe”, czoło „średnie”, wzrost 1,62 m. Informacje o stanie cywilnym są zwięzłe. Imię – Isaac, miejsce urodzenia – „Berdine” w Rosji [3], imiona rodziców – „Maudet” i „Goutla”. Zostaje wcielony do 2 pułku cudzoziemskiego.
Francja z radością przyjmuje cudzoziemskich rekrutów i zachęca ich do wstępowania do Legii Cudzoziemskiej. Czyni tak wówczas 8500 Żydów, przydzielonych do cudzoziemskich pułków piechoty. 1600 z nich ginie w czasie wojny, wielu – w czasie walk pod Artois w 1915 r. Nie znamy szczegółów służby Isachera, ale dzięki odnalezionym dokumentom wiemy, że otrzymywał żołd i że jego udział w I wojnie światowej miał dla niego widoczne konsekwencje. Stracił trzeci palec u prawej ręki i miał odmrożoną prawą stopę, przez co kulał[4]. Ten szczegół potwierdza list [5] wysłany w 1946 r. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przez zamieszkałego w Rio de Janeiro szwagra Isachera, Felixa Caplana, który poszukiwał wiadomości o swojej rodzinie. Według M. Koplewicza, jednego z siostrzeńców Isachera, który w czasie wojny był dzieckiem, wuj był bardzo dumny z odznaczeń wojskowych i nosił je zawsze, kiedy tylko miał okazję. Starszy z dwóch synów, Sinisia, nazywany Rubenem, a najczęściem Robertem, urodził się w Dobromierzu w Polsce, sześć lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, w 1924 r. Młodszy Joseph (imię zapisywane było różnie, przyjęliśmy wersję francuską, która najczęściej pojawia się w dokumentach) urodził się 5 lipca 1928 r. w Dobromierzu, jak jego brat. Obaj chłopcy urodzili się w latach 20. Wydaje nam się mało prawdopodobne, żeby Isacher w okresie międzywojennym wrócił do Polski, a następnie znowu do Francji. Możemy zatem wysunąć przypuszczenie, że chłopcy pochodzą z pierwszego małżeństwa Chany, która przyjechała do Francji między 1928 a 1933 rokiem. Nie znaleźliśmy żadnego potwierdzającego to dokumentu. 17 stycznia 1933 r. Isacher i Chana wzięli ślub w Paryżu, w merostwie 3. dzielnicy. Isacher, trzydziestoośmioletni, pracował wówczas jako kapelusznik, a Chana, dwudziestodziewięcioletnia, jako kuśnierka. Świadkami ceremonii byli Anzlevitch, kuśnierz pracujący w 3. dzielnicy, prawdopodobnie pracodawca lub współpracownik Chany oraz Korzex, handlarz zamieszkały w Arcueil. Jako adres zamieszkania Chana podała 3. dzielnicę pod nr 8, cité du Petit-Thouars, a Isacher nr 4, rue du Moulin à Vent w Sarcelles, na północy Paryża. Po ślubie zamieszkali pod nr 6, rue Lesage w dzielnicy 20. W okresie międzywojennym wielu polskich Żydów uciekało przed pogromami. W Paryżu wykonywali różne zawody: byli wędrownymi sprzedawcami, kramarzami, handlarzami starzyzną, krawcami, wytwórcami odzieży, dziewiarzami, szewcami, kapelusznikami itd. Skupiali się wokół rue des Rosier w 4. dzielnicy, ale także w 20., przede wszystkim w Belleville, w okolicy Menilmontant, jak rodzina Lask, która wielokrotnie zmieniała mieszkania, pozostając w tej okolicy. I wojna światowa pochłonęła życie 1,4 mln Francuzów. Ta katastrofa demograficzna stanowiła problem, który próbowano rozwiązać otwarciem na imigrację i polityką naturalizacji, która ulega złagodzeniu począwszy od 1924, a zwłaszcza 1927 r. Obowiązek stałego zamieszkania we Francji przez okres 10 lat zmniejszono do 3 lat, czego konsekwencją było podwojenie liczby naturalizacji z 10 tysięcy rocznie w latach 1925-26 do 22 500 w latach 1928-29. Kryzys ekonomiczny 1929 r. powoduje wzrost nastrojów ksenofobicznych; wprowadza się ograniczenia liczby cudzoziemców mogących wykonywać niektóre zawody, ogranicza się imigrację. Według spisu powszechnego w 1931 r. we Francji mieszka 2,7 mln cudzoziemnców, co daje 7 % ludności, i 361 tysięcy osób naturalizowanych. Pod względem liczby imigrantów Francja wyprzedza zatem Stany Zjednoczone, które wprowadziły ograniczenia imigracji na początku lat 20. Począwszy od 1931 r. dają się odczuć skutki kryzysu, wzrasta bezrobocie, a także poziom uprzedzeń o podłożu rasistowskim i ksenofobicznym. Temat obcej inwazji staje się powszechny. W 1932 r. wchodzi w życie prawo mające chronić „narodową siłę roboczą”, a w 1935 r. kolejne dekrety wprowadzają ograniczenia liczby cudzoziemskich pracowników w prawie wszystkich sektorach gospodarki. Rząd organizuje nawet powroty zagranicznych pracowników do ich krajów pochodzenia. W tych mało sprzyjających okolicznościach czworo członków rodziny Lask w sierpniu 1934 r. otrzymuje obywatelstwo francuskie [6]. Między 1933 a 1936 rokiem rodzina Lask mieszka pod numerem 6, rue Lesage w dzielnicy 20. W wieku 6 lat Joseph idzie do szkoły podstawowej przy 51, rue Ramponneau. W październiku 1936 r. Joseph ma 8 lat. Po wakacjach wraca do szkoły pod nr 9, rue Tlemcen, nadal w dzielnicy 20. Jego rodzina mieszka o dwa kroki stąd, pod nr 27 przy tej samej ulicy. Jest dobrym uczniem, według nauczyciela [7] jest chłopcem o „żywej inteligencji”, pracuje „systematycznie”. Opuszcza szkołę w lipcu 1942 r., w wieku 14 lat, i zaczyna naukę zawodu. We wszystkich dokumentach podawał odtąd, że jest uczniem cukierniczym.
W październiku 1938 r. Chana rejestruje swoje pierwsze przedsiębiorstwo. Jest to sklep bieliźniarski pod nr 98, rue des Amandiers, na roku 62, rue des Panoyaux, gdzie Laskowie mieszkają aż do aresztowania w 1944 r. Kilka miesięcy później, w lutym 1939 r., drugi wpis w rejestrze przedsiębiorców sygnalizuje, że Laskowie otworzyli nową firmę. Nazwa handlowa przedsiębiorstwa brzmi: „aux C Volontaires (sic)”. Co oznacza C? Czy to pierwsza litera „commercants” – handlowcy? Tym razem właścicielem jest Isacher. We wpisie pojawia się informacja, że chodzi o handel obwoźny, w dalszym ciągu artykułami bieliźniarskimi. Nie wiemy, czy przedsiębiorstwo posiadało własny sklep [9]. Obie działalności zostają zawieszone w marcu 1941 r. 27 września 1940 r. dowództwo wojskowe publikuje pierwszy rozkaz zobowiązujący Żydów francuskich i obcokrajowców mieszkających w strefie okupowanej do poddania się spisowi do 20 października. Kilka dni później, 1 października, opublikowany został pierwszy „statut żydowski”, a kilka miesięcy po nim, w czerwcu 1941 r., następny. Począwszy od 2 października władze nakazywały „obywatelom żydowskiego pochodzenia” udanie się do komisariatu właściwego dla ich miejsca zamieszkania. Sporządzane są tam karty indywidualne i rodzinne. Laskowie, jak przystało na dobrych obywateli, raczej pewni, że jako Francuzom nic im nie grozi, posłuchali rozkazu. Nie przyszło im nawet do głowy, że ten spis, który w samym departamencie Seine liczył prawie 140 tysięcy imion, będzie wykorzystany do usprawnienia obław i aresztowań. W karcie Isachera [10] widnieje informacja, że pracuje on jako robotnik, a Chana – jako pracownica fizyczna. Joseph ma 12 lat i jest uczniem cukierniczym, a szesnastoletni Robert jest zatrudniony jako rysownik. Po rejestracji Żydzi muszą ponownie zgłosić się na komisariat w miejscu zamieszkania z dokumentami tożsamości. Stawiana jest w nich czerwona pieczątka ze słowem „Żyd” lub „Żydówka”. Zdjęcie [11] rodziny Lask zostało zrobione w 1941 r. Widać na nim od prawej do lewej: Isachera, Chanę, Roberta i Josepha. Wszyscy czworo są pogodni, wręcz uśmiechnięci. Ubrani są schludnie, Isacher i jego synowie mają marynarki, krawaty i butonierki. Chana jest elegancka, ma na sobie koszulę z kokardą i staranny makijaż. Włożyła kolczyki i broszkę. Z tyłu fotografii znajduje się opis: „Mojej siostrze na pamiątkę. Rodzina Lask, R. Lask, 24 kw. 1941”. Nie wiemy, z jakiej okazji zrobiono to zdjęcie. Dedykacja wskazuje, że zostało ono ofiarowane siostrze Chany, która cudem uniknęła deportacji i przechowała zdjęcie, a następnie przekazała je synowi, Michelowi, on zaś ofiarował je Memorial de la Shoah. Ustawa o „aryzacji” Francji została uchwalona przez reżim Vichy w lipcu 1941 r. Laskowie zamknęli swoje przedsiębiorstwa pięć miesięcy wcześniej. Pani Chapron-Goberville, mieszkająca pod nr 101, rue de l’Universite w Paryżu zostaje wyznaczona na ich tymczasową administratorkę 4 grudnia 1941 r. Już 26 grudnia 1941 r. pisze do Komisariatu Generalnego do spraw żydowskich z informacją, że przedsiebiorstwo zostało zamknięte. Aż do grudnia 1943 r. wysyła listy, w których domaga się wynagrodzenia i zwrotu kosztów, które poniosła z tytułu swojej „misji”. W jednym z listów z czerwca 1942 r. pojawia się wzmianka, która może świadczyć o tym, iż spotkała ona Isachera, pisze bowiem: „brak możliwości poznania obrotów, osoba zainteresowana podała około 80 000 franków, nliczba niemożliwa do sprawdzenia, stąd ustalenie wysokości mojego uposażenia na kwotę minimalną, czyli 375 Frs miesięcznie… ” Wiosną 1942 r. niemieckie rozporządzenie wprowadza obowiązek znakowania Żydów. Wszyscy muszą nosić na ubraniu żółtą gwiazdę. We wrześniu 1942 Isacher zapytuje administrację [12] o los swoich siostrzeńców, Georgesa i Alberta Graudensów, od których nie ma żadnych wiadomości: „Panie Prefekcie, Zwracam się do Pana z następującą prośbą. Chodzi o mojego siostrzeńca Alberta Graudensa, lat 16, posiadającego obywatelstwo francuskie, który 16 lipca 1942 r. został zainternowany wraz z rodzicami i bratem Georgesem Graudensem, lat 9, również obywatelem francuskim w domu 18, rue de Belleville, w 20. dzielnicy Paryża. Nie mam żadnych wiadomości o tych dzieciach, a ponieważ dzieci w tym wieku, posiadające francuskie obywatelstwo, nie były w takich wypadkach internowane, pozwalam sobie, Szanowny Panie Prefekcie Policji, prosić o uwolnienie moich dwóch siostrzeńców. Jestem Żydem narodowości francuskiej, weteranem, inwalidą wojny 1914 roku, otrzymuję rentę. Zapewniam Pana, że mogę zająć się obojgiem dzieci. W oczekiwaniu na pozytywną odpowiedź, z góry serdecznie dziękuję. Proszę przyjąć pełne szacunku pozdrowienia „ Maurice Lask 62, rue des Panoyaux Paryż 20 List Isachera został napisany niebieskim atramentem na papierze w kratkę, pismo jest schludne i płynne. Niezgrabność stylu, błędy ortograficzne i składniowe sprawiają, że jest on bardzo wzruszający. Kto go napisał? Sam Isacher? A może poprosił o pomoc jednego z synów? Warto zwrócić uwagę, że Isacher, prawdopodobnie dążąc do większej integracji, zdaje się porzucić swoje imię na rzecz budzącego mniej skojarzeń latem 1942 r. „Maurice’a”. List Isachera zawiera cenne informacje. Przede wszystkim, został napisany ponad miesiąc po tragicznych wydarzeniach, do których się odnosi, czyli po Obławie Vel d’Hiv, w czasie której w Paryżu i na przedmieściach zatrzymano około 13 000 Żydów. Większość z nich zostało aresztowanych przez francuską żandarmerię we własnych domach, następnie deportowanych do obozu Pithiviers, a stamtąd do Auschwitz, gdzie wysłano ich do komór gazowych lub do pracy na rzecz Niemców. Isacher musiał więc zdobyć jakieś informacje, może udać się do domu Graudenów, wypytać sąsiadów i sprawdzić, do kogo powinien skierować swoją prośbę. Ton i treść listu każą przypuszczać, że Isacher nie czuje się zagrożony prześladowaniami. Co prawda już na wstępie podaje, że jest Żydem, ale od razu dodaje, że także Francuzem. Do faktu posiadania obywatelstwa dołącza informację, że jest weteranem i że z tego tytułu otrzymuje rentę. Odpowiedź komisarza policji kierującego obozem dla internowanych w Drancy, podlegającemu bezpośrednio Aloisowi Brunnerowi, do dyrektora generalnego policji jest zwięzła: „Niniejszym zwracam list p. Laska, zamieszkałego pod nr 62, rue des Panoyaux, Paris 20e, który mi Pan przekazał. Uprzejmie informuję, że rodzina GRAUDENS została deportowana w dniu 17/08/ 1942 ”. Siostrzeńcy Isachera Laska, Albert Graudens urodzony 29 listopada 1926 r. i Georges Graudens, urodzony 26 czerwca 1933 r. w Paryżu, mieszkali pod nr 18, rue de Belleville. Zostali aresztowani wraz z rodzicami podczas obławy Vel d’Hiv 17 lipca 1942 r. i deportowani do obozu Pithiviers. Czworo członków rodziny zostało wysłanych do Auschwitz w oddzielnych transportach. Trafienie na ślad tej rodziny było bardzo trudne, ponieważ pisownia ich nazwiska różni się w zależności od źródeł: Grandans / Grodens / Gramdans / Graudens / Grandens, a nawet Granoams … Szymon/Simon Grandans/Grodens, urodzony w 1901 r. w Dobrej/Kaliszu w Polsce został deportowany z obozu Pithiviers/Beaune la Rolande do obozu koncentracyjnego Auschwitz 30/31 lipca 1942 r. Szymon zmarł w Auschwitz 5 listopada 1942 r., oficjalnie na zapalenie płuc. Frimet/Frejmet Gramdans / Grandans, urodzona w Radomskiej w Polsce w 1904 r., została deportowana z Pithiviers / Beaune la Rolande 2 sierpnia 1942 r. Po przyjeździe do Auschwitz ślad po niej ginie. Najprawdopodobniej została zagazowana od razu po przyjeździe do obozu. Georges, urodzony 26 marca 1933 r. w Paryżu, został deportowany do Auschwitz 17 sierpnia 1942 r. w transporcie nr 20 składającym się prawie wyłącznie z dzieci. Wszystkie zostały zamordowane od razu po przyjeździe. Albert, urodzony 29 listopada 1926 r. w Paryżu został deportowany do Auschwitz w transporcie nr 23 w dniu 24/08/1942 r. Miał 16 lat. Prawodpodobnie został zamordowany od razu po przyjeździe, bo nie zostawił żadnych śladów w archiwach.
W 1943 roku Robert miał 19 lat. W dniu urodzin zrobiono mu zdjęcie. Jest elegancki, ma na sobie marynarkę, koszulę i krawat. Wygląda jak dorosły. Jest dobrze uczesany i ma uśmiechniętą twarz. Fotografia ma z tyłu dedykację: „Z wyrazami szczerej przyjaźni z okazji moich 19 urodzin R. Lask” [13]. 6 czerwca 1944 r. alianci lądują w Normandii. Rozpoczyna się wyzwalanie terytorium Francji. O okolicznościach aresztowania rodziny Lask opowiedział nam p. Koplewicz, który słyszał o tym od swojej matki. Na początku lipca 1944 r., kiedy oddziały alianckie maszerowały na Paryż, obaj chłopcy byli na spacerze (z okazji urodzin Josepha 5 lipca?). Zostają zatrzymani przez policję francuską, która przesłuchuje ich i zdobywa ich adres. Pozostaje wysłać patrol po Isachera i Chanę. Laskowie docierają do Drancy 6 lipca 1944 r. Zostają zarejestrowani zaraz po przyjeździe [14], zakłada się im karty. Stwierdzono, że są Francuzami, nie objęło ich zatem prawo z 22 lipca 1940 r., odbierające obywatelstwo francuskie przyznane od 1927 r., wskutek czego bezpaństwowcami zostało ponad 15 tysięcy osób. W latach 30. w Drancy powstało osiedle cité de la Muette oraz pięć wież przeznaczonych na mieszkania kwaterunkowe o niższym czynszu. Budynki te, wciąż w budowie w 1941 r., wykorzystano do zorganizowania obozu w Drancy, od tego momentu zwanego żydowskim Drancy. Deportowani zajęli budynek w kształcie litery U, podczas gdy niemieckich oficerów zakwaterowano w pięciu wieżach, tak wysokich, że w tamtych czasach robiły duże wrażenie. To tam rodzina Lasków spędzi ostatnie trzy tygodnie życia na francuskiej ziemi. W dniu przyjazdu do Drancy 6 lipca 1944 r. Isacher zostawia w depozycie kwotę 192 Frs. Przedstawia się jako hutnik. Minimalne wynagrodzenie w tym zawodzie wynosi 1100 F miesięcznie, zdeponowana kwota była więc śmiesznie niska. Do czerwca 1943 r. kasjer Maurice Kiffer zarejestrował 7050 wpłat od osób internowanych w Drancy. Kwoty sięgały nawet 50000 F. Możemy więc stwierdzić, że kwota zdeponowana przez Lasków plasowała się poniżej średniej sum przywożonych do Drancy, nawet jeśli daty wniesionych wpłat nie są takie same (Laskowie przyjechali w lipcu 1944 r., a zarejestrowane wpłaty pochodzą z 1943 r.). Jeśli porównamy te kwoty z najniższymi zarobkami w różnych branżach we Francji, zobaczymy, że Laskowie nie zdążyli się przygotować i że z pewnością opuścili dom nagle, nie mając czasu na zabranie większej sumy, jeśli w ogóle ją posiadali… Ta suma zostanie po wojnie zwrócona ich kuzynowi, którego tożsamości nie znamy. 31 lipca, po ostatnim apelu, Isacher, Chana i chłopcy wsiedli do autobusu Compagnie du métropolitain parisien, przedsiębiorstwa zarządzającego paryskim metrem, który zawiózł ich na dworzec w Bobigny, skąd – zamiast z dworca Bourget – od lipca 1943 r. wyruszały transporty do Polski. Zeznania osób deportowanych w transporcie nr 77, które przeżyły wojnę, dają dość dokładne wyobrażenie o atmosferze w momencie wyjazdu: „Kiedy autobus ruszył, zaintonowaliśmy „Ce n’est qu’un au revoir mes freres (Do widzenia, bracia)” (…). W drodze przez Drancy śpiewaliśmy, a raczej wywrzaskiwaliśmy Marsyliankę. Dojeżdżając do stacji Bobigny, zobaczyliśmy duży pociąg towarowy na pustym torze […] kazano nam wyssiąść z autobusów i natychmiast wsiadać do wagonów. Ledwo znaleźliśmy się w środku, Niemcy zaryglowali drzwi. W naszym wagonie było nas około sześćdziesięciu [15] ”. Te cenne relacje informują nas również o warunkach transportu. Do ciasnoty dochodził upał panujący latem 1944 i brak powietrza: „sześćdziesięciu ludzi w wagonie z jednym wiadrem. Rozdano nam chleb, ale prawie nic do picia. Było strasznie gorąco”[16], „W południe pociąg ruszył […] dzieciom było gorąco, chciały pić, brakowało powietrza[17]. „ Po przybyciu doAuschwitz, Laskowie zostali rozdzieleni: Isacher i Chana nie przeszli selekcji po opuszczeniu pociągu i zostali od razu zagazowani. W archiwum Auschwitz nie pozostawili żadnego śladu, a opublikowane w Dzienniku Urzędowym daty ich śmierci (05.08.1944) następują po przyjeździe do obozu. Joseph i Robert zostali skierowani do obozu koncentracyjnego Birkenau [18]. Z ulgą stwierdziliśmy, że otrzymali następujące po sobie numery, co oznacza, że nie zostali rozdzieleni (B3834 i B3835). Numery te wytatuowano na lewym przedramieniu. 28 października 1944 r. Józef został przeniesiony do obozu Stutthof, a tym samym rozdzielony z bratem. Został zarejestrowany pod nowym numerem obozowym: 0419. Pierwotnie obóz Stutthof był cywilnym obozem internowania w pobliżu Gdańska. Był to bardzo duży obóz koncentracyjny, obejmujący około 105 podobozów. Joseph umiera w obozie 2 stycznia 1945 r. W akcie zgonu sporządzonym przez władze sanitarne stwierdzono, że śmierć nastąpiła o 6:55. Joseph nie brał więc udziału w marszach śmierci i licznych ewakuacjach, które nastąpiły niedługo potem. Oficjalna dokumentacja „medyczna” sporządzona przez nazistowską administrację obozu Stuthoff zawiera stwierdzenie, że Joseph zmarł wskutek „choroby sercowo-naczyniowej” i że był w stanie „ogólnego fizycznego osłabienia”. Lekarz obozowy potwierdził śmierć naturalną i wydał polecenie spalenia ciała. 3 stycznia 1945 r. zwłoki Josepha zostały skremowane. Te informacje „medyczne” należy rzecz jasna traktować z wielką ostrożnością. Pozwalają nam jednak ustalić, że data i miejsce śmierci, podane w publikacji Mémorial de la déportation des Juifs de France i opublikowane w Dzienniku Urzędowym (8 maja 1945 r. Theresienstadt/Terezin) są błędne. Joseph miał 16 lat. W styczniu Himmler wydał rozkaz całkowitej ewakuacji wszystkich obozów. 7 do 800 tysięcy więźniów zostanie wygnanych na drogi. Około 250 tysięcy z nich umiera z wycieńczenia w czasie marszów śmierci lub zostaje zabitych po drodze. 18 stycznia ma miejsce ostatni apel w Auschwitz. Kilka tysięcy więźniów (50 tysięcy?) wyrusza w drogę w kierunku zachodnim. Niektórzy część podróży spędzają w otwartych wagonach, inni idą piechotą. Śmiertelność jest przerażająca. Temperatura osiąga nawet 25 stopni poniżej zera. Nie przewidziano żadnych racji żywnościowych. Celem Niemców jest przetransportowanie więźniów do Ravensbrück, Dory, Bergen-Belsen… Robert dociera do Buchenwaldu 23 stycznia 1945 r. Zostaje zarejestrowany pod numerem 120150. 9 lutego, po kilku dniach w „małym obozie”, zostaje przeniesiony do komanda Malachit w Langenstein-Zwieberge, niedaleko Halberstadt. To komando jest jednym z wielu podobozów Buchenwaldu. Więźniowie produkują tam broń w podziemnej fabryce. Robert zostaje przydzielony do bloku 14. 16 lutego zostaje przyjęty do szpitala obozowego. Umiera nazajutrz, oficjalnie na zapalenie płuc. Ma 21 lat.
Przypisy
[1] Relacja Eugeni Magdiarz w The Last Eywitnesses: Children of the Holocaust Speak (Jewish Lives https://books.google.fr/books?id=Mle6EmnMDwC&pg=PA105&lpg=PA105&dq=przedborz+koplewicz&source=bl&ots=pIZbm_RptC&sig=JZYAQL0phHAtQpYI_6IZDMVcgSg&hl=fr&sa=X#v=onepage&q=przedborz%20koplewicz&f=false : Urodziłam się we wsi Dobromierz, która była częścią gminy żydowskiej w Przedborzu. W tym miasteczku mieszkali rodzice mojej matki, Michal i Rajzla Koplewicz”. [2] Feuillet modele n°5. Archiwum legii Cudzoziemskiej, Aubagne. [3] Po rozbiorach pod koniec XVIII w. i podziale po 1815 r. [4] Fiche matricule 1938, Archives départementales de Paris [5]SHD, Division des Archives des Victimes des Conflits Contemporains [6] Archives Nationales, décrets de naturalisation n° 8571-34 du 03/08/1934 et 8575-34 du 03/08/1934 7]Archiwa departamentalne Paryża [8]Archives Nationales AJ/38/2021, dossier 7153 [9]W listach adresowanych do Komisariatu ds. żydowskich w październiku 1943 r., tymczasowy administrator wyznaczony do aryzacji przedsiębiorstwa informuje, że przedmiotem działaności była „sprzedaż bielizny i materiałów w mieszkaniu”, co daje nam dokładniejszy obraz sytuacji. [10]Archives Nationales [11]Mémorial de la Shoah, dar p.Koplewicza [12]Archives de la préfecture de police (Archiwum prefektury policji) [13]Mémorial de la Shoah, dar p.Koplewicza [14]Archives Nationales (Archiwum Narodowe) [15]Relacja Charlotte Schapiry [16]Relacja Régine Skorki-Jacubert [17]Relacja Denise Holdstein [18] Archiwum Bad Arolsen
Stowarzyszenie „Rodziny i przyjaciele
deportowanych Konwoju 77”